piątek, 28 grudnia 2012

after

po świętach. pisałam tu całkiem długą notkę, ale to bez sensu, więc skasowałam. było cudownie, rodzinnie, magicznie, dużo prezentów, ale zdaje mi się, że minęło szybciej niż zazwyczaj. teraz tylko czekać do sylwestra, potem byle do ferii. w ferie będzie pięknie, coś tak czuję. wczoraj stwierdziłam, że pogodziłam się ze wszystkim. z tym, że dwie ważne w moim życiu osoby mnie olały i z tym, że jestem jaka jestem. pojechałam z mintoszem to empiku i po dwóch godzinach kupiłam trzy książki, a potem jeszcze śliczną czapkę w c&a. nic mi się nie chce, kończę skinsów, czytam książki. magia, magia ludzie.











poniedziałek, 24 grudnia 2012

merry christmas

kompletnie na szybko. w domu biegają jakieś obce dzieci, na które nawet nie chce mi się patrzeć, więc nie wychodzę z pokoju. wieczorem wigilia. najwspanialszy wieczór w roku. no i zaczęły się święta. najwspanialszy okres w roku. więc wesołych świąt, pyszczki, dla każdego z was :*

trochę zimowych zdjęć, dzisiaj biorę aparat więc trochę ich przybędzie, MOICH WŁASNYCH.


wtorek, 18 grudnia 2012

oh wow lovely

chej-chej oglądam sobie odcinek z effy. zaraz kończę sezon. długo mnie tu nie było, ale miałam sporo na głowie. koniec semestru się zbliża i trzeba chodzić na te wszystkie poprawy. cieszę się z 3 z biologii, moje marzenia spełnione. zastanawiam się, dlaczego nikt nie zabrał mi żyletki. tylko tyle. dzisiaj wracałam sobie do domu z moją koleżanką jemiołą, no. święta już niedługo. niecały tydzień. przyjaciółki założyły blogspoty, ale nie podaję im swojego. zakładałam go ze świadomością, że tylko ja będę żyła w tym świecie. no i ludzie, którzy nie znają mnie z reala. właściwie to nikogo z was nie znam. dlatego odwiedzam wasze blogi, akceptuję wasze komentarze i odpisuję. nikogo innego nie chcę. i nikt inny się nie dowie. zaraz siatkówka, a jutro tylko zaliczyć wos.
a teraz trochę tam takich. dziwnych. tumblrowskich.



no i jeszcze ja z julką, hihih:
a jak tam u was?
ask / tumblr

czwartek, 13 grudnia 2012

drop in the ocean

hehehej, wita was chora i głodna werka :'c dzisiaj nie będzie dłuższej notki, bowiem głowę mi zaraz rozsadzi i chce mi się jeść, obiecałam sobie, że się będę odchudzać, ale jeść też muszę, więc pozostają mi tylko ćwiczenia. szczerze to chcę iść do szkoły, lecz do końca tygodnia zostaję w domu, a szkoda, bo są próbne testy gimnazjalne = zastępstwa prawie na każdej lekcji. nie chce mi się nic, dzisiaj usuwałam smsy od niego, fajne uczucie wiedzieć że to wszystko wylądowało w koszu, tak też się czuję. niepotrzebnie powiedziałam dziewczynom, że przez zupełny przypadek naostrzyłam paznokieć by stworzyć nową bliznę. ręka mnie boli. kocham was pyszczki, jesteście niesamowici :* i wyszła z tego dłuższa notka niż się spodziewałam, o.

trochę zdjęć, które zrobiłam jak mi się nudziło.
pooolecam wam tą książkę, bo nie czytałam chyba lepszej.




but i'm holding you closer than most
cause you're my heaven
and if you don't love me, pretend

poniedziałek, 10 grudnia 2012

nie będzie tytułu

gdybym naprawdę miała czas i zdjęcia do dodania, to pisałabym tu niemalże codziennie, ale nie mam. w szkole codziennie coś się dzieje. dzisiaj jednak parę osób przesadziło. do dzisiejszego dnia nie pomyślałabym nigdy źle o tych osobach, ale dzisiaj ogarnęłam, że dziewczyny naprawdę potrafią być wredne. że są tępymi larwami i wstydzę się tego, że również należę do "dziewczyn". w takich chwilach łatwiej jest być chłopakiem. nienawidzę ich. podłe żmije. w dodatku czytam 'trafny wybór' rowling, albo czytałam, bo zostało mi z dwadzieścia stron do końca. niesamowita książka, wciągnęła mnie tak, że przeczytałam ją niemal w trzy dni... no, i jeszcze nigdy na żadnej książce nie ryczałam około dwudziestu minut. na żadnej? tak, na żadnej. za dwa tygodnie święta. będzie cudownie! nie mogę was zaniedbywać, więc zdjęcia są, ale nie moje. przynajmniej jakieś, no nie?





what's your problem? i'm fine, okay? i'm fine.

czwartek, 6 grudnia 2012

santa claus is coming to town

od paru dni zbieram się, by coś tu napisać, ale mam za mało czasu. we wtorek wreszcie z kimś porozmawiałam i mi totalnie ulżyło, aj. a dzisiaj też nie mam czasu na nic, ale dziś jest taki dzień, o którym trzeba napisać - mikołajki. obudziłam się rano, to zobaczyłam paczkę z 'trafnym wyborem' rowling, jestem przeszczęśliwa. w szkole rozdawanie prezentów, cieszę się, że ten, który ja kupiłam (książka, perfumy mrymry, karta v.i.p., telefon idk, mikooołaj) się spodobał bartkowi, a ten, który ja dostałam jest śliczny, dziękuję ola :* po szkole poszłam do bartka robić z nim koła na technikę, było dosyć śmiesznie, jak to z nim, potem odprowadził mnie do domu a ja prawie się zabiłam przez ten lód, ale to jest nieważne, przyszłam do domu, moja ciocia przybyła z paczką od chrzestnej, w której znalazłam przepisy i foremki na babeczki/muffiny itd., więc na święta spore gotowanie. ten dzień jest mega udany!

1/5 prezentu dla Bartka, który zrobił wieelką furorę, w guście Bartka!




maaaamo kocham cię!

chrzeeeestna:*

olka dziękuję:*

mam nadzieję, że u was też udanie.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

paaaanie adamie!

ale shit, nic mi się nie chce, notek też mi się nie chce z racji tego, iż nie chce mi się szukać zdjęć, pomniejszać, dodawać, pisać, komentować, odpowiadać, żyć też mi się nie chce, dzisiaj w szkole było okej porozmawiałyśmy z panem od historii, potem przyszłam do domu założyłam aska i odpowiadałam na pytania z kamerki, potem siadłam to przygotowałam prezent na mikołajki, wejście vip na pokaz striptizerek powinno się spodobać no nie, jako gratis do prezentu, ogółem ten tydzień jest spoko, dzisiaj był test z historii i kartkówka z matmy pewnie dostanę 2, nie zrozumiem matmy nigdy, jutro idę tylko na trzy godziny do szkoły a potem pielgrzymka na kolanach do kościoła i do domu, w czwartek mikołajki będzie dosyć śmiesznie tak-tak. teraz czytam notkę na blogu pauliny, kocham cię dziewczyno za to, co napisałaś..


dzisiaj urodziny małysza, nie znam go osobiście, lecz to jemu zawdzięczam stan, w jakim jestem, stan miłości do skoków narciarskich, dlatego muszę muszę muszę muszę wkleić zdjęcia z wisły, muszę napisać, że życzę mu wszystkiego najlepszego i spełnienia każdych jego marzeń i dziękuję mu.


chy­ba nikt tak do końca nie czu­je się w stu pro­cen­tach spełniony. 

sobota, 1 grudnia 2012

hello december

mam dobry humor, jest dobrze, nie, nie jest dobrze, ale nie myślę o tym, niedługo święta. powiem wam, że nikogo z was nie znam za dobrze, ale jesteście niesamowici, dziękuję za komentarze pod poprzednią notką, szczególnie dwóm osobom, dały mi wsparcie. dzisiaj z samego rana pojechałam na zakupy z karoliną, którą kocham swoim rozbitym serduszkiem, ale kocham (;*). miałyśmy mało czasu. na początku się wkurzyłam, nic nie kupiłam sensownego, ale w końcu znalazłam sweterek, perfumy dla mego menszczyzny (mam już cały prezent na mikołajki) i płytę dla mamy. ok. będę miała chore gardło po tych lodach bananowych z kfc. droga powrotna sprawiła, że mnie bardzo brzuch bolał od śmiechu, ale było spoko i adamowi misce mickiewiczowi się chyba powodzi. przyjechałam do domu, obejrzałam skoki, zaskakujący konkurs w każdym calu, jestem zniesmaczona formą polaków, mam nadzieję, że kruczek coś zrobi, ale co ja wam będę opisywać. a to jak hvala popsuł swój ostatni skok jest niesamowite.



albo masz władzę nad innymi, albo cię stłamszą.

czwartek, 29 listopada 2012

nothing.

niby z jednej strony ta dyskoteka była w porządku. tańczyłam na ławce i biegałam po całej sali śpiewając "ona tańczy dla mnie" i parę innych, podrywałam dupeczki z pierwszych klas, wściekałam się na tajemniczego miłosza (który do tej pory mnie wkurza), śmiałam się z wróżbity macieja, pani od fizyki, pani od wosu i pana od historii, rzucałam za trzy niewidzialną piłką, robiłam brzuszki słuchając dopingu innych ludzi (tak naprawdę dziwię się, że tak dużo pamiętam). było dobrze. tak, z jednej strony było okej. ale przyszłam do domu i się popłakałam. czuję się wykorzystana, już niepotrzebna, zapomniana, odstawiona. dowiedziałam się, jaki ktoś może być. żałuję wszystkiego. mojego zaangażowania, wszystkich nieprzespanych nocy spędzonych na szczerych rozmowach, tego pamiętnego wtorku po lekcjach i tego pamiętnego piątku przed pierwszym meczem euro. wszystko jest bez sensu, a ja przecież nie oczekuję tak wiele. jestem idiotką. miałam swoją szansę. ale powiedziałam, że żyletka nie będzie mi już potrzebna, no to nie będzie. i tego się trzymajmy. tylko sobie popłaczę. i czas się zmienić. źle się ze mną dzieje.


we're too young to let this world distroy us.